Jako, że smażę dzisiaj hurtowo naleśniki, zaczęłam wyciągać różne zasłoikowane słodkości ze spiżarni. Zaraz obok tradycyjnego dżemu z wiśni oraz musu z gruszek wydobyłam też słoiczek zeszłorocznego eksperymentu - konfitur z marchwi i cytryn.
Marchewka, zaraz obok jabłek, obrodziła w zeszłym roku. Stwierdziwszy, że nie można w nieskończoność zagotowywać słoików na marchewkę z groszkiem, postanowiłam poszukać czegoś innego. Wynikiem tych poszukiwań jest konfitura o niesamowitym smaku.
Potrzebne:
1 kg marchwi
900 g cukru
3 łyżki miodu
2 cytryny
50 ml wody
Marchew obieram, gotuję do miękkości i kroję w cienkie plasterki. Zasypuję 1/3 przygotowanego cukru.
Obieram cytryny ze skórki i blanszuję ją przez 5-7 minut w rondlu. Studzę i osączam, następnie kroję w bardzo cienkie paseczki. Tak przygotowaną skórkę cytrynową gotuję przez ok. godzinę w syropie przygotowanym z reszty cukru i wody. Miąższ z cytryn drobno kroję i łączę z miodem, marchwią i skórkami.
To wszystko gotuję tak długo, aż syrop zgęstnieje, a marchew stanie się przezroczysta. Studzę konfiturę, przekładam do niewielkich słoików (po dżemach itp. będą idealne) i szczelnie zamykam.
Mega ciekawe, muszę wypróbować :) Ciekawe jak smakowałyby naleśniki z taką konfiturką...
OdpowiedzUsuńo rety, ale egzotycznie brzmi!
OdpowiedzUsuńhm, a z czym to sie je? xd jak zwykły dźem?
ciakwy, bardzo inspirujący przepis ;]
na naleśniki, zarówno crepes jak i pancakes, nadają się świetnie. czasami też używam ich jako nadzienia do muffinek. albo wyżeram łyżeczką prosto ze słoika. :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o czymś takim słyszałam, i bardzo mnie zaciekawiło ! :) Uwielbiam nowości a to wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuń