Masło orzechowe "chodziło" za mną już od dłuższego czasu. Zastanawiałam się tylko, czy skonfrontować się z nim eksperymentalnie - w ramach jakiegoś egzotycznego dania, czy bardziej tradycyjnie - w wypiekach i słodkościach.
A dzisiaj, jak znak, z szafki kuchennej "wyfrunęła" na mnie zagubiona, pojedyncza papilotka. :)
Jak to zwykle bywa - podstawa na muffinki jest dosyć prosta. Tym razem jednak daję do nich trochę "ognia" i "aksamitu". I dorzucam do akcji Muffinkowo 2012.
Potrzebne:
2 i 3/4 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki brązowego cukru
150 g masła kostki masła
200 g masła orzechowego
2 jajka
1 szklanka maślanki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 czubata łyżeczka chili w proszku
1 płaska łyżeczka imbiru
ok. 100 g prażonych solonych orzeszków
Do przygotowanej misy wbijam jajka i ucieram je z cukrem. Po chwili dodaję resztę mokrych składników, ucierając je na gładką i puszystą, orzechowo pachnącą, masę. W międzyczasie, w osobnej misce, łączę składniki sypkie, które potem dodaję do masy i mieszam tylko do połączenia składników.
Dorzucam część orzeszków, zwykle wedle uznania. Resztę zachowuję do ozdoby po nałożeniu dwóch porządnych łyżek stołowych do każdej papilotki.
Wstawiam do nagrzanego do 190 stopni piekarnika na około 30 minut.
Dzisiaj właśnie kupiłam masło orzechowe, nigdy wcześniej go nie jadłam. Smakuje obłędnie i już wyobrażam sobie smak Twoich muffin :)
OdpowiedzUsuńDamn you! A bioderka rosną :P Ale to muszą być pyszności!
OdpowiedzUsuńbozeee*_*
OdpowiedzUsuńja uwielbiam maslo orzechowe, jest totalnie uzalezniajace :D
takie skoncentrowane fisaszkowe muffiny musza byc pyyyyyszne !! podoba mi sie ze na wierzch dalas orzechy w calosci, nadaja na pewno fajnego crunchu :D
Jejkuuu :))) Pyszności :)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń