11 lutego 2012

Pleśniak na sobotę

Przy okazji soboty czas na chwilę odetchnąć od Włoch, czosnku i serów (chociaż na jak długo się da? i czy w ogóle?). Tradycją stało się już, że w sobotnie popołudnie na stole ląduje szarlotka, potocznie nazywana pleśniakiem. Piekę ją ja albo mama, na pewno jednak musi się pojawić.

Taką częstotliwość zawdzięczamy zeszłorocznemu wysypowi jabłek u sąsiadów. Sami nie mieli co z nimi robić, a my przyjmowaliśmy każdą ilość. Dlatego prawie całe lato obierałam, prażyłam i zamykałam w słoikach. Przyprawiałam odpowiednio również, więc teraz po prostu schodzę do spiżarni, biorę z półki dwa wielkie słoiki i połowę roboty mam z głowy. :)





Ciasto:
450 g mąki
1/2 szkl. cukru pudru
2 łyżki domowego cukru waniliowego
250 g margaryny
4 żółtka

Masa jabłkowa:
1,2 kg prażonych jabłek (dwa duże słoiki)
1 i 1/2 łyżeczki przyprawy do szarlotek
kilka kropel aromatu waniliowego

Piana:
pozostałe białka z 4 jajek
4 łyżki cukru
1 łyżka domowego cukru waniliowego

Do tego:
bułka tarta

Za pomocą noża lub palców łączę mąkę i margarynę na stolnicy. Dodaję cukry i żółtka i wyrabiam, aż uformuję kulę błyszczącego i gładkiego ciasta. Pakuję je w worek i na 40 minut chowam do zamrażarki.

Białka z cukrem ubijają się na sztywną pianę w robocie, dzięki czemu mogę spokojnie połączyć jabłka z przyprawami. Odstawiam jedno i drugie do lodówki. Piekarnik nagrzewam do 180 stopni.

Kiedy ciasto odpowiednio stwardnieje, za ścieram 2/3 na tarce kuchennej na spód wyłożonej papierem blachy. Obsypuję to bułką tartą, wykładam jabłka i pianę z białek. Resztę ciasta ścieram na wierzch i piekę ok. 30 minut, doglądając złocistości posypki (mój piekarnik ma przykrą tendencję do mocniejszego grzania od wewnętrznej strony).

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...