17 stycznia 2012

Ryba czosnkowa


 Wybór ryby w tym wypadku zależy tylko od upodobań. Osobiście będzie mi pod tą postacią smakowało wszystko, poza pangą, ale do tej ryby nie mogę przekonać się w ogóle. Ostatnio w rankingu przoduje u mnie dorsz grenlandzki (czarniak).
Potrzebne:
4 filety ryby morskiej
5 ząbków czosnku
3 łyżki masła
sól morska, pieprz czarny

Opcjonalnie:
łyżeczka słodkiej papryki

Filety obsypuję (obficie!) solą morską i pieprzem (+ papryką). Układam na folii aluminiowej (każdy filet na osobnym kawałku) i obkładam pokrojonym w plasterki czosnkiem i równo rozdysponowanym masłem. Zawijam i chowam do lodówki na pół godziny, by się "przegryzło".

Papryki używam robiąc wersję delikatniejszą. Wtedy daję też dwa ząbki czosnku mniej.

Piekarnik nastawiam na 200 stopni i w tej temperaturze piekę rybę przez 25 minut. Folii jednak nie zawijam zbyt szczelnie, by para wodna mogła spokojnie uciekać. Po 20 minutach, rozwijam folię i ściągam czosnek, by filety lekko zrumieniły się przez ostatnie 5 minut.

Zwykle podaję je z warzywami przygotowanymi na parze, jako prawdziwie zdrowe danie. Ale spokojnie pasują do niego mniej zdrowe dodatki.

Pancakes z żurawiną

Z reguły rzadko przyrządzam typowe amerykańskie naleśniki z jakimś dodatkiem. Standardowa wersja zwykle wystarczała, w połączeniu z dżemem albo nutellą. Dzisiaj jednak dorwałam opakowanie suszonej żurawiny i postanowiłam spróbować.

Pancakes - podstawa:
2 szkl. mąki
2 jajka
1,5 szkl. mleka
75 g miękkiego masła
3 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki cukru
szczypta soli

Do tego:
100-150 g suszonej żurawiny

Na początku zabieram się za żurawinę. Moczę ją w letniej wodzie przez 10 minut, odsączam i rozkrajam na pół co większe owoce. Dzięki temu naleśniki łatwiej będą się smażyć.

Roztrzepuję jajka i łączę z przesianą mąką. Dodaję masło i znów mieszam, aż połączy się całkowicie z resztą. Potem dodaję resztę składników, na koniec zostawiając owoce żurawiny. Ilość używanej żurawiny jest raczej umowna, wszystko zależy od gustu i nastroju.

Smażę na teflonowej patelni, bez tłuszczu. Chociaż, na wszelki wypadek, mam w pogotowiu sprej z olejem słonecznikowym. Z dwóch "naleśnikowych" patelni w moim posiadaniu używam tej o średnicy 14 cm, która nadaje się do pancakes wprost idealnie.

PS. 
Podałam je z cukrem pudrem i sosem czekoladowym. Zniknęły w trzy minuty. :)

16 stycznia 2012

Szybki makaron z pomidorami i czosnkiem

 
Natknęłam się ostatnio na suszone pomidory koktajlowe w supermarkecie i postanowiłam od razu je nabyć, tak na wszelki wypadek. Jak się okazało, nadały się idealnie na pierwsze danie do mojej pierwszej durszlakowej akcji (Jadłodajnia studencka II), bo wykonanie tego niesamowicie smacznego obiadu zajęło mi ledwo 15 minut.

Potrzebne:
1 op. makaronu spaghetti
200 g suszonych pomidorków koktajlowych
5-6 ząbków czosnku
oliwa z oliwek (może być smakowa - z rozmarynem np.)
bazylia
pieprz i sól

Gotuję makaron w największym garnku, a wodę solę dopiero po zagotowaniu (dwie łyżki). Zawsze gotuję minutę krócej, niż stoi na opakowaniu. Bez hartowania! Nie wypłukany ze skrobi makaron dojdzie sobie spokojnie na patelni z sosem.

W przypadku makaronów z sosami na bazie oliwy, wolę najpierw ugotować i odcedzić makaron, by mieć go w gotowości. Ale już sos boloński i jemu podobne zawsze robię wcześniej i zostawiam, żeby sobie "poczekały".

W międzyczasie rozgrzewam dużą ilość oliwy na patelni i wrzucam na nią pomidorki, które wcześniej moczyłam jakieś 10 minut w letniej wodzie. Zmniejszam ogień, dodaję pokrojony w cienkie plasterki czosnek i dosłownie chwilę przed tym, aż się zezłoci, dorzucam makaron, świeżo zmielony pieprz i bazylię. Zostawiam na ogniu jeszcze dwie minuty, ciągle mieszając. Czosnek nie może się przypalić, bo zgorzknieje.

Po przełożeniu na talerz posypuję drobno startym serem.

14 stycznia 2012

Domowe oleje aromatyzowane


 Oliwy i oleje aromatyzowane nauczyłam się robić od Nigelli i wykorzystuję regularnie przy gotowaniu. Z jej książki ("Nigella ekspresowo") wzięłam standardowy przepis na oliwę czosnkową i chili oraz olej do woka. Oliwa z pomidorami powstała, bo miałam ostatnie kawałeczki pomidorów przywiezionych z Włoch. Oliwy z ziołami robię głównie na wiosnę i w lecie, kiedy mój zielnik rozrasta się w najlepsze.

Wiem, że Nigella używała oliwy z oliwek, ale to zmieniłam, bo nie lubię smażyć na czystej oliwie. Dlatego wypróbowałam Oliwiera i muszę stwierdzić, że sprawdza się świetnie.

Podstawa:
0,5 l Oliwiera
lub
0,75 l oleju słonecznikowego
(tylko do oleju z woka)

Oliwa czosnkowa
5 ząbków czosnku, przekrojonych na pół

Oliwa z suszonymi pomidorami
ok. 5 kawałków suszonych pomidorów

Oliwa chili 
3 pokrojone w plasterki papryczki chili

Oliwa z tymiankiem
2 gałązki tymianku zwykłego
1 gałązka tymianku cytrynowego
kilka ziarenek czarnego pieprzu

Oliwa rozmarynowa
3 gałązki rozmarynu
2 ząbki czosnku

Olej do woka
4 ząbki czosnku
60 ml oleju sezamowego
1/2 pokrojonej papryczki chili
ok. 5 cm kawałek imbiru obrany i pokrojony w plasterki

Zwykle nie robię wszystkich na raz, aktualnie używam czosnkowej, pomidorowej i resztek tymiankowej. Jako, że oliwa czosnkowa schodzi w mojej kuchni najszybciej, robię cały litr na zapas, wrzucając ząbki czosnku (podwójną porcję) prosto do zakupionej butelki i odstawiam. Każda mikstura spędza dwa dni w zacienionym miejscu, gdzie nabiera aromatu. Po tym czasie przelewam je do osobnych szklanych butelek, odcedzając przy okazji dodatki.

Praktyczne zastosowanie któregoś?
Makaron tagiatelle z wędzonym łososiem i bazylią, usmażonymi na oliwie pomidorowej.

13 stycznia 2012

Ciasteczka cytrynowe

Kolejny przepis książkowo-blogowy. Czytelnikom prozy G. R. R. Martina na pewno się skojarzy, bo ciasteczka cytrynowe pojawiły się na kartach jego powieści nie raz. Teraz zagościły u mnie.

Ciasto:
3 łyżki miękkiego masła
1/3 szklanki cukru
3 żółtka
otarta skórka z połowy cytryny
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej (rozpuszczonej w łyżce gorącej wody)
1/4 łyżeczki goździków, gałki muszkatołowej i soli
szczypta szafranu
1 i 1/4 szklanki mąki 
dwie-trzy krople aromatu cytrynowego

Glazura miodowa:
sok z cytryny
1 łyżka miodu


Ucieram cukier i masło na gładką masę i dodaję stopniowo żółtka, a potem rozpuszczoną sodę oraz przyprawy. Dosypuję mąkę i wyrabiam delikatnie aż uformuje się gładka i plastyczna kula.

Potem rozwałkowuję na grubość ok. 0,4 centymetra (chociaż wyszło mi cieńsze i nie było tragedii) i z powstałego placka wycinam krążki. Ze swojego małego zestawu foremek wybrałam taką o średnicy 3,5 centymetra i sprawiła się świetnie. Robię wzroki widelcem, wbijając je do połowy grubości ciasta. Dla ozdoby oraz żeby ciasteczka nie napuchły podczas pieczenia. 

Ułożone na papierze do pieczenia ciastka wkładam do nagrzanego do 150 stopni piekarnika i wyciągam po 14-15 minutach i studzę na kratce. W międzyczasie przygotowuję glazurę, mieszając na małym ogniu sok z cytryny i miód. Nakładam ją pędzelkiem po ostygnięciu.

Bułeczki owsiane z owocami



 Otręby i płatki owsiane zajmują ostatnio ważne miejsce w mojej kuchni, dlatego postanowiłam zadziałać z nimi w trochę inny sposób, niż zwykle. Znalazłam bloga z przepisami na potrawy, które pojawiły się w jednej z moich ulubionych książek, dlatego postanowiłam jakiś od razu wykorzystać. Jako, że to moja pierwsza przygoda z tym przepisem, nie chciałam eksperymentować z pieczeniem bochenków chleba, jak było w oryginale. Bułeczki wydają mi się mniej ryzykowane, łatwiej też można nimi częstować. ;) Na pewno jednak wypróbuję motyw chlebowy, bo wyszło przepysznie.

Ciasto:
1,5 szklanki otrębów lub płatków owsianych, albo mieszanki
3 szklanki mąki pszennej
1 opakowanie suchych drożdży
2 łyżki stołowe miodu
1 łyżka soli
2 łyżki masła
1,5 szklanki ciepłej wody

Owoce:
1/3 szklanki pokrojony daktyli
1/3 szklanki kandyzowanej skórki pomarańczowej
1/2 szklanki jabłka, pokrojonego w kostkę

W misce, w której mam zamiar wyrabiać ciasto, łączę łyżkę wody, drożdże i miód. Odstawiam na kilka minut, aż na powierzchni pojawią się bąbelki powietrza. 

Dodaję płatki owsiane, sól, masło i resztę wody, mieszam do połączenia składników. Dorzucam owoce, a potem stopniowo mąkę. Ten etap wyrabiania zostawiam robotowi kuchennemu. Dopiero potem przerzucam masę na stolnicę i wyrabiam już ręcznie, do momentu, w którym ciasto jest sprężyste i nie klei się (ok. 8-10 minut). Podsypuję mąką, jeśli trzeba.

Teraz zostawiam ciasto, by wyrosło. W natłuszczonej olejem słonecznikowym misce, w ciepłym miejscu, przykryte czystą ściereczką kuchenną. Kiedy podwoi swój rozmiar, zrzucam znowu na stolnicę, wyrabiam chwilę i dzielę na równe części (znowu nacięłam krzyżyki na wierzchu, tym razem jednak wyszło lepiej, niż przy mlecznych). Po ułożeniu na blasze z papierem do pieczenia, znowu używam ściereczki do przykrycia i zostawiam, by wyrosły trochę przez włożeniem do wcześniej nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Są gotowe, gdy skórka się zezłoci. 

I wiadomo, powinno się czekać, aż pieczywo ostygnie po wyjęciu z piekarnika, jednak jakoś nigdy mi się to nie udało. W tym wypadku było tak samo.

10 stycznia 2012

Bułeczki mleczne


Przepis znaleziony kiedyś w starej książce kucharskiej. Mój bułeczkowo-mleczny debiut, ale od dawna chciałam je zrobić.

Ciasto:
3 szklanki mąki
30 g drożdży
3 łyżki cukru pudru
1/3 kostki masła
1 szklanka mleka
otarta skórka z cytryny
szczypta soli

Do tego: 
białko pozostałe z 2 jajek
olej do blachy

Roztapiam tłuszcz i odstawiam do ostygnięcia. W ciepłym mleku rozprowadzam pokruszone drożdże z dodatkiem łyżeczki mąki i łyżeczki cukru, po czym odstawiam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Zwykle jest to piekarnik, który wcześniej nagrzewam przez minutę w temperaturze 100 stopni. Gdy zaczyn podwoi objętość, dodaję żółtka, pozostały cukier puder, skórkę cytrynową i sól. 

Po wymieszaniu i połączeniu z przesianą mąką, wyrabiam przez 5 minut, a po tym czasie dodaję letni tłuszcz i wyrabiam dalej, aż ciasto stanie się jednolite i sprężyste. Odstawiam w misce, przykrytej wilgotną ściereczką, do wyrośnięcia (znowu piekarnik). Gdy ciasto podwoi swoją objętość, dzielę je na równe części tak, żeby wyszło ok. 15 niewielkich bułeczek. Układam je na nasmarowanej olejem blasze i zostawiam do wyrośnięcia.

W tym czasie nagrzewam piekarnik do 160 stopni. Wyrośnięte i posmarowane roztrzepanym białkiem bułeczki piekę ok. 30 minut, aż będą rumiane i wyrośnięte. 

 Najlepiej smakują z dżemem wiśniowym z całymi owocami, albo z miodem i masłem. Ciekawskim proponuję jeszcze masło orzechowe.

Teraz już wiem, że nacinanie ich w krzyżyk nie było dobrym pomysłem, chociaż chciałam, żeby ładnie wyglądały. ;) A przynajmniej nie zrobię tego znowu już po ich wyrośnięciu. Wiadomo, człowiek uczy się na błędach.

8 stycznia 2012

Wiewiórka


Wiewiórka jest względnie prosta i szybka. Jest także dosyć tania - chyba, że ktoś zaszarżuje z wrzucanymi do środka bakaliami. Nie jest specjalnie fantazyjna, ale nadaje się świetnie na słodką przegryzkę, kiedy nie mam możliwości przygotowania czegoś bardziej czasochłonnego.

Ciasto:
2 szkl. mąki
1 szkl. cukru
4 jajka
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szkl. oliwy z oliwek
1,5 szkl. bakalii
1 l gotowanych jabłek albo pięć zwykłych, pokrojonych w kostkę

Jajka ubijam z cukrem. W drugiej misce łączę przesianą mąkę, sodę oczyszczoną i proszek, po czym starannie mieszam z masą jajeczną. Do powstałego ciasta stopniowo dolewam oliwę z oliwek (wolę oliwę od zwykłego oleju, bo dodaje ciekawą nutę smakową). Następnie dorzucam bakalie i jabłka. Z bakalii najczęściej używam klasycznej mieszanki oraz płatków migdałowych i orzechów wszelkiego rodzaju, ale najsmaczniej wypadają pekany.

Ciasto przelewam w natłuszczoną i wysypaną mąką keksówkę i wkładam do rozgrzanego na 190 stopni piekarnika. Wiewiórkę należy piec ok. 30 minut, uważnie obserwując wierzch ciasta.

Do ciast, które piekę w keksówce, używam dodatkowych gadżetów w postaci patyczka do szaszłyków i gazety. Patyczek służy za "sondę", by sprawdzić, czy ciasto nie jest surowe w środku (i sprawdza się o wiele lepiej niż zapałka czy wykałaczka). Jeśli okaże się, że jest jeszcze niedopieczone, ale wierzch jest odpowiednio rumiany, przykrywam go gazetą, żeby nie przypiekł się za bardzo.

Po ostygnięciu i wyłożeniu z blaszki, pozostaje już tylko ozdobienie wiewiórki. Najlepiej smakuje przyprószona cukrem pudrem, albo pod polewą z mlecznej czekolady.

7 stycznia 2012

Pączki samokręcące


Przepyszne i mięciutkie, idealne na jeden gryz.

Ciasto:
500 g sera białego
300 g mąki
5 jajek
5 łyżek cukru
1 łyżeczka sody oczyszczonej

Do tego: 
cukier puder

Zrobienie góry pączków zajmuje mi jakieś pół godziny, łącznie ze smażeniem. Wyrabianie ciasta idzie błyskawicznie, to smażenie zajmuje trochę więcej czasu.

Rozkruszam ser za pomocą widelca, dodaję jajka i cukier i ucieram przez chwilę. Potem dosypuję mąkę partiami. 300 g to proporcja umowna, bo zwykle sypię mąkę, aż ciasto będzie zdatne do wyrabiania rękami i nielepiące. I, podobnie jak z ciastem na muffinki, mieszam tylko do całkowitego połączenia składników.

Z powstałego ciasta formuję kulki wielkości orzecha włoskiego i smażę na głębokim oleju (po 5-6 sztuk). Zwykle we frytkownicy. Robiłam kiedyś większe, ale rozlewały się po wrzuceniu na olej, przez co nie mogły samodzielnie się obracać. W innym wypadku pączki obracają się same po nabraniu odpowiedniego koloru. Najlepiej jednak mieć w pogotowiu widelec, żeby ewentualnie im "pomóc". Odsączam pączki z nadmiaru tłuszczu, czy to na ręczniku papierowym, czy na sitku z frytkownicy. Cukru pudru używam na każdą porcję osobno, tuż po wrzuceniu do miski.

Świetnie smakują na ciepło, jak i po ostygnięciu. I znikają w oka mgnieniu. :)

Krówka


Co prawda sama krówki nie jadam zbyt często, ale to ulubione ciasto w moim domu, zaraz po szarlotce. Dlatego robię je dosyć regularnie. I, jak to ze wszystkim bywa, może pierwsza nie wyszła idealna, ale potem było już tylko lepiej. 

Ciasto:
3 szklanki mąki
4 żółtka
1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 margaryna

Margarynę, mąkę i proszek siekam na stolnicy. W misce ucieram żółtka z cukrem, następnie dodję do ciasta i zagniatam całość. Wstawiam ciasto na pół godziny do lodówki. Dzielę je na dwie części i formuję placki grubości ok. centymetra. 
Nie piekę ich w głębokiej formie, wycinam z papieru do pieczenia fragment wielkości formy, w której będę składać całość, rozwałkowuję ciasto na tym papierze i piekę go na dużej blasze w temp. 180 stopni, aż się delikatnie zezłoci. Ostudzony spód wsuwam delikatnie na dno blachy i zabieram się do dalszego przygotowywania. Patent z wycinaniem "formy" z papieru może być bardziej czasochłonny, ale dzięki temu placki nie pękają podczas wyjmowania z blachy, łatwiej też zsuwa się górny placek na resztę ciasta. Odejmuje to dużo stresu. ;)

Czasami dodaję dwie łyżki domowego cukru waniliowego (odejmuję wtedy tyle samo z ilości cukru zwykłego), żeby ciasto miasto odrobinę inny smak.

Masa karmelowa:
1 puszka mleka skondensowanego zwykłego albo 1 puszka mleka ugotowanego

Natknęłam się niedawno w supermarkecie na gotowe już mleko skondensowane, z tej samej firmy, której mleko skondensowane używałam wcześniej. Postanowiłam wypróbować tę nowość i zaoszczędzić sobie gotowania puszki przez trzy godziny na niewielkim ogniu. Przy pierwszej próbie okazało się, że w ogóle nie różni się smakiem, a rozprowadza się lepiej. No i, co najważniejsze, nie ma ryzyka, że puszka wystrzeli podczas długiego gotowania. W tym wypadku można iść na łatwiznę.

Krem:
1/2 litra śmietany kremówki
2 łyżki cukru
2 śmietan-fix

Do tego:
opakowanie płatków migdałowych, ok. 100g

Śmietanę ubijam z cukrem, a pod koniec ubijania dodaję cały śmietan-fix.
Żeby mieć pewność, że śmietana ładnie się ubije, miskę i rózgę, których używam do ubijania, wstawiam wcześniej na 15 minut do lodówki, żeby się schłodziły.

Upieczone placki przekładam ubitą śmietaną, smaruję z wierzchu masą karmelową i posypuję płatkami migdałów, od razu całą paczką.

Ciasto trzymam w chłodzie, np. w lodówce, wtedy przykrywam blachę folią spożywczą.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...